- No w końcu odebrałeś!- Wykrzyczała mu do słuchawki. - Znowu spałeś cały dzień?!
- Nie. - Odpowiedział z brakiem przekonania. - Po co dzwonisz?
- Jestem u Amandy i chcemy się iść przejść, w sumie to ona chce. - W słuchawce telefonu
usłyszał gdzieś w oddali śmiech Amandy, a na jego twarzy również pojawił się jego głupi
uśmieszek. W kącikach zrobiły mu się dołeczki. - To co, idziesz czy będziesz dalej
leniuchował?
- Dzisiaj chciałem zostać w domu...
- Co?! Jak ty chcesz wyjść to zawsze idę, ale jak my chcemy to już nie?! - Przerwała mu z
oburzeniem Aleksandra, a Amanda znowu zaczęła się śmiać. Tak czy inaczej uwaga Aleks była
słuszna, Gabriel zawsze mógł na niej polegać.
- No dobra to za ile na rogu?
- Za dwadzieścia minut, będziesz już gotowy? - Zapytała z wyraźną satysfakcją w głosie, że udało jej się go przekonać.
- Spoczko. Nakładać glany?
- No jasne, że tak! Co ty w taką pogodę chciałeś iść w zwykłych butach? No dobra ja już
kończę, bądź na rogu za dwadzieścia minut.
Gabriel szybko zdjął spodenki i nałożył ciemne rurki, które udało mu się wypatrzyć. Był w szoku, że znalazł rurki w jego rozmiarze, do tego w miarę przystępnej cenie. Następnie
wyjął z szafy koszulę z długim rękawem. Przeciągnął go przez głowę, poszedł do przedpokoju i wziął glany. Po kilku minutach były już solidnie zasznurowane. Spojrzał na zegarek w
kuchni i zorientował się, że jest już prawie spóźniony a musi jeszcze dojść na róg. Zdjął w pośpiechu swoją zimową kurtkę z wieszaka i wybiegł z mieszkania trzaskając drzwiami.
Ubrał kurtkę w biegu, ale zdążył dobiec w umówione miejsce na czas. Zdyszanym głosem przywitał się z przyjaciółkami.
- Cześć wam, gdzie idziemy?
- Do biedry, idę po coś do picia. - Odpowiedziała Ola.
- No a potem do parku. - Stwierdziła z zadowoleniem Amanda i uśmiechnęła się do Gabriela.
Ola wyprzedziła pozostałą dwójkę, weszła do sklepu a reszta postanowiła na nią zaczekać na zewnątrz. Gabriel obserwował ludzi wychodzących ze sklepu z wielką nadzieją że teraz to
będzie właśnie Olka.
Amanda spojrzała, na Gabriela i zmarszczyła czoło, chciała o coś zapytać jednak
zrezygnowała i odwróciła
się w stronę drzwi, które otworzyła właśnie ich przyjaciółka trzymająca dwie wody w rękach. Wciąż narzekała, że
zimno jej w dłonie, bo nie wzięła rękawiczek. Gabriel twierdził, że to bez sensu bo nie
było wcale zimno, ale dla świętego spokoju wziął wody i postanowił je zanieść do mieszkania Oli. Gdy zanieśli wody, poszli w stronę kościoła a za nim było wejście do parku.
Nie spodziewali się, że kogoś tam spotkają w taką pogodę, więc zaczęli się wygłupiać,
ganiać, rzucać mokrym śniegiem w drzewa. W pewnym momencie Gabriel się wywrócił, dziewczyny zaczęły się z niego śmiać.
- Co się śmiejecie? - Zapytał a po chwili sam zaczął się z tego śmiać wyciągając błagalnie rękę do Oli. Ta podała mu ją, ale ten wtedy pociągnął ją do siebie tak, że teraz i ona
leżała razem z nim na środku drogi. Amanda śmiała się bez przerwy. Gabriel i Aleksandra
spojrzeli się na siebie i wiedzieli już bez słów, że ona powinna być obok nich. Wstali i
razem rzucili się na przyjaciółkę. Amanda zaczęła uciekać, lecz za daleko nie dała rady, bo Gabriel zdążył ją złapać. Teraz to ona leżała na ściegu, a Ola nie potrafiła się
powstrzymać i zrobiła jej zdjęcie. Zaczęło się robić ciemno, jak to zwykle bywa w zimę.
Postanowili wracać. Cała trójka nuciła sobie jakieś przypadkowe piosenki pozostawiając za
sobą identyczne odciski butów w śniegu, które pokrywała nowa warstwa śniegu. Zaczęły znikać jak gdyby nigdy ich tu nie było.
*********************************************************************************
Gabriel wrócił do domu, szybko zrzucił z siebie zielonkawą kurtkę z polarem od wewnętrznej strony i powiesił na wieszaku w przedpokoju. Zdjął glany i pchnął je w kąt. Przywitał
się z rodzicami, brata nie miało być na noc, więc ich wspólny komputer był dziś tylko i
wyłącznie do dyspozycji Gabriela. Postanowił więc wziąć prysznic. W drodze do łazienki
zauważył kałużę wody wokół jego lekko zszarzałych glanów. Wziął szybko mop stojący w
przejściu i wytarł ją zanim zorientuje się mama. Ustawił buty na jakiejś szmatce po czym
odłożył mop w kąt. Wszedł do łazienki, zdjął koszulkę, spodnie, skarpety i różowe bokserki. Zwinął to w jedną niechlujną kulkę i wrzucił do kosza na pranie. Oparł się o umywalkę i
odetchnął spokojnie. Położył prawą stopę w brodziku, zamknął na chwilę oczy i otrząsł się z powodu zimna, którym emitował. Odkręcił kurek z niebieskim kółeczkiem w środku
równocześnie z tym który miał czerwone. Idealna letnia woda zaczęła spływać po jego twarzy, a potem już po całym ciele. Nałożył na dłoń trochę szamponu, rozniósł go po swoich
farbowanych na blond pasemkach. Para wodna zaczęła się unosić w kabinie, było jej tak dużo że nie widział nawet, która butelka to żel pod prysznic. Dorwał na oślep odpowiedni
pojemnik i wylał na siebie. Zimno które go przeszyło było wyjątkowo przyjemne, w porównaniu do tego którego wcześniej doznał wchodząc do brodzika. Wmasowywał w siebie żel płynnymi
kolistymi ruchami, które sprawiały mu przyjemność. Gabriel pomyślał, że za długo jest już
pod prysznicem, co mogło się wydawać dziwne. Spłukał z siebie pianę, której było bardzo
dużo, choć nie użył wcale tak dużo preparatów. Wyszedł z kabiny, na ręcznik antypoślizgowy, otarł się i nałożył spodenki. Zastanawiał się czy myć już zęby, czy będzie coś jeszcze
jadł. Doszedł do wniosku, że tak o ile nie chce jeszcze długo spać. Poszedł więc do kuchni i zrobił sobie kanapki z szynką, serem, pomidorem i oczywiście ogórkiem. Gdy zaniósł
kanapki do pokoju brata, przypomniał sobie o czymś do picia. Wrócił więc do kuchni i wyjął
jedną z wód niegazowanych ze zgrzewki stojącej pod stołem. Przebył ponownie trasę, którą doskonale znał, usiadł przy biurku, załączył komputer i monitor. Źrenice jego niebieskich
oczy zwężały się, gdy oślepiło go światło monitora. Włączył przeglądarkę i zaczął żyć w
świecie wypełnionym ludźmi, których jeszcze nie poznał.